Jak Polak z Polakiem

Jak Polak z Polakiem

Mój znajomy, wyniósł się z Warszawy na sam koniec Polski. Przed nim miały być tylko Tatry. Dalej nie mógł. Pewnego dnia stwierdził, że sąsiad gromadzi materiały na budowę. Zaproponował, że pomoże w wyborze projektu, albo sam coś zaprojektuje. Gratis. Jak sąsiad sąsiadowi. Chciał, żeby przestrzeń między Tatrami i jego domem pozostała nieskażona. Jak można się domyślić, sąsiad dał w urzędzie flaszkę i wybudował dom, który może ubiegać się o miano najbrzydszego w okolicy. Czasy się zmieniły, reguły nie! Rzecz dzieje się w Polsce, czyli nigdzie i wszędzie. Taki pejzaż możemy zobaczyć wokół większości polskich miast, miasteczek i w szczerym polu. Chaos domów-klocków tworzymy sami. Uciekając przed zmorą życia w komunie, zamykamy się w prywatności ignorując otoczenie. Głód mieszkaniowy powoduje, że tracimy ludzkie, społeczne odruchy: każdy walczy, by złapać dla siebie choćby kęs. A jak złapie jakiś ochłap, to zaszywa się w kąt, odwraca do innych plecami, a przed sąsiadem zasłania łokciem. Głód i nędza nie sprzyjają społecznym odruchom i współdziałaniu. Być może mieszkańcy tworzyli grupę nacisku, którą łączył jeden interes otrzymanie od miasta działek. Potem rozstali się. Każdy odgrodził się od sąsiadów masywnym płotem, każdy na własną rękę zdobywał materiały i najprawdopodobniej nikomu nie mówił, co, gdzie i za ile kupił. Bo podkupią, bo doniosą, bo nabiegałem się, a oni teraz to wykorzystają. Oni moi sąsiedzi. Celem jest zbudowanie przy lub w domu pomieszczenia, w którym można prowadzić mały warsztat, stolarnię, ślusarnię, farbiarnię, warsztat samochodowy lub pralnię. Dom, oprócz schronienia ma dać im utrzymanie, niezależność. W zderzeniu z takimi potrzebami estetyka ląduje na ostatnim miejscu. Czy jak się dorobią, coś zmieniąCzy zaczną myśleć wspólnie, na przykład o drogach, o chodnikach, o oświetleniu, o zieleniCzy w tym osiedlu powstanie kiedyś kawiarnia, przedszkole, szkoła, sklep, czy też skończy się na ustawieniu na bezpańskiej ziemi budki z warzywami